Andrzej Pollo
Trzy cechy zdają się najlepiej charakteryzować osobowość Ireny Wiśniewskiej-Dembowskiej, Artystki od lat związanej z nowohuckim środowiskiem plastycznym. Najpierw jest to odwaga konsekwentnego budowania własnej indywidualnej konwencji stylistycznej, wbrew naporowi zmieniających się w zawrotnym tempie tendencji, kierunków, mód czy póz artystycznych; dalej - szczególna zdolność intuicyjnego odbierania świata kategoriami "par excellance" malarskimi; wreszcie - wytworzony latami pracy nawyk refleksji, powściągającej spontaniczne reakcje i porządkującej je w struktury obrazów, budową swoją żywo przypominające dzieła muzyczne.
Irena Dembowska ukończyła liceum plastyczne we Lwowie, a następnie studiowała w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Gdańsku, pod kierunkiem profesorów: Jana Wodyńskiego i Jacka Żulawskiego. Na okres studiów przypadają także nie mniej istotne dla rozwoju Artystki kontakty z Juliuszem Studnickim, Marianem Wnukiem, a nade wszystko z Arturem Nacht-Samborskim, od którego - jak się zdaje - przejęła, uwidaczniające się w późniejszej twórczości, zainteresowanie problematyką konstrukcji obrazu. Pełna żywiołowej energii i ruchliwości rozpoczyna już wtedy działalność malarską, równocześnie kończąc aż trzy specjalizacje: grafikę, malarstwo ścienne i tkaninę, aby… - jak na ironię losu - bezpośrednio po ukończeniu szkoły na kilka lat odciąć się niemal zupełnie od czynnego życia artystycznego. Powraca do niego około roku 1956, tj. niespełna dwa lata po przybyciu do Krakowa. Od tego czasu ma już na swoim koncie szereg osiągnięć: udział w wystawach krajowych i zagranicznych, kilka ekspozycji indywidualnych, stypendia, nagrody etc.
Od roku 1970 związała się ze stowarzyszeniem artystycznym pn. "Grupa Nowa Huta". Do dziś Artystka namalowała ponad 200 obrazów, z upodobaniem wielokrotnie do nich powracając, jakby w chęci pogłębienia podjętej problematyki, uzyskania pełniejszego wyrazu artystycznego. Rzecz jasna, taka postawa nie sprzyja przeprowadzeniu periodyzacji twórczości, i tak trudnej do rozgraniczania ze względu na stosunkowo dużą jednorodność artystycznnego programu i hermetyczność przyjętej koncepcji stylistycznej, niezbyt podatnej na zewnętrzne wpływy. Mimo to w malarstwie Dembowskiej da się wyróżnić dwa podstawowe okresy, których cezurą jest rok 1970.
Niezwykle malarskie, oparte o dobór nasyconych, zdecydowanych barw, są dzieła powstatałe w pierwszym okresie. Niewątpliwie stanowią one wynik spontanicznie traktowanej "wielkiej przygody", jaką było dla Artystki, i pozostało do dziś, zetknięcie się z fascynującym światem światła i koloru. Nic więc dziwnego, że w Jej świadomości tematyka zawsze schodziła na plan dalszy, co zbliżało Ją do konwencji koloryzmu. Jednak wrodzona wrażliwość na otaczjący świat, pełen niepokojów i bezradnych, zagubionych w nim ludzkich istot, uchroniła malarkę od doktrynerstwa, towarzyszącego często jednostronnemu, czysto formalnemu preferowaniu problematyki koloru. Wiedziona nieomylną intuicją, buduje Dembowska w swoich obrazach nieco surrealną - pełną niezwykłych skojarzeń - anegdotę, zawartą w wielopłaszczyznowej, symultanicznej przestrzeni, posługując się umownym małomiasteczkowym pejzażem. Pejzażem, w który włączone zostają z pozoru błahe, zwykłe, intymne sprawy dwojga ludzi poruszających się w tym mikroświecie, pełnym swoistego uroku i malowniczości, a równocześnie przerażającym atmosferą beznadziejności, marazmu, groteskową powagą traktowania małych problemów, połączoną ze świadomością bezlitośnie upływającego czasu. Wszystko to przywodzi na myśl przepojoną melancholią i zadumą poetykę dzieł Chagalla. Dalekie jest jednak od naśladownictwa, choćby ze względu na fakt, że nastrój obrazów Dembowskiej wynika nie tyle z literatury tematów, odwoływania się do sentymentalnej wrażliwości odbiorcy, ile z próby szukania i budowania dla nich malarskiego ekwiwalentu barwnych plam i ich układów.
Stosuje Artystka - jako metodę - równoczesność (często zresztą maluje naraz kilka obrazów, przenosząc doświadczenia z jednego na drugi), multiplikację i komplikowanie budowy przez wprowadzenie dodatkowych elementów, mających znaczenie czysto formalne, konstrukcyjne. Wszystko to, aby powściągając wrodzony temperament artystyczny - znaleźć potwierdzenie idei porządku i statycznej równowagi. W przeciwieństwie do dzieł wczesnego okresu, w póżniejszych obrazach Artystka stara się z kolei wykorzystywać całą swoją wiedzę i doświadczenia malarskie dla uwypuklenia elementu ruchu. Toteż ich kolorystyczna kompozycja jeszcze wyraźniej ukazuje rosnącą fascynację muzyką ulubionych mistrzów.
Podobnie jak wcześniej, prace te zachowują zasadę symultanicznej przestrzeni, budowanej jednak z jeszcze większą logiką. Pasja komplikowania, np. przez wprowadzenie abstrakcyjnych układów szachownic, przeciwstawianie elementów składowych itp., jest podporządkowana idei ogólnej harmonii, służy sprawdzeniu poprawności układu, którym - podobnie jak w utworze muzycznym - da się wyróżnić motywy (czyt. formy) główne i poboczne, odnaleźć zasadę ich wzajemnego kontrapunktowania. W ostatnich obrazach znajdziemy jeszcze uogólniane postacie, jeszcze odczytamy pozostałości podskórnej fascynacji ludową opowieścią o małomiasteczkowym życiu. Wszystko to jest jednak coraz konsekwentniej podporządkowane dążności do uzyskania recepty na formalne zagospodarowanie płaszczyzny obrazu, nie tyle przez realizację apriorycznnego założenia, ile przez proces stałego doświadczenia. I trzeba powiedzieć, że najnowsze prace Artystki wyraźnie przybliżają Ją do osiągnięcia ideału owej strukturalnej zgodności treści i formy. Jej "Lalki" nadal są symbolicznym tłumaczeniem czasu, odzwierciedlają paradoksalność ludzkich sytuacji - zakamuflowane, skomplikowane, dramatyczne nieraz stany psychiczne - poprzez polimorficzność elementów znaczących: pejzażu, koloru, gestu, rytmu etc.
Sztuka Ireny Dembowskiej zmierza tu dość konsekwentnie w kierunku opanowania przestrzeni malarskiej organizacją formalną, nasyceniem koloru, który staje się coraz bardziej ekspresyjny - niby spontaniczny, a przecież pełen ukrytej dyscypliny. Przy tym wszystkim malarstwo Ireny Dembowskiej jest dalekie od popadania w formalistyczną kombinatorkę: zachowując szczerość i bezpretensjonalną urodę, przemawia do widza nie tylko żywością narracji barw, ale i intymnością nastroju, jego niepowtarzalną poetyką i muzycznością.